Szlak dookoła Annapurny

Data publikacji: wtorek, 3 listopad 2015

Z Katmandu dojechaliśmy autobusem do Besi Sahar. Stąd podjechaliśmy lokalnym busem dalej do Bhulbhule, gdzie zatrzymaliśmy na na nasz pierwszy nocleg na szlaku.

Pierwszego dnia doszliśmy do Chamje. Trasa jest dosyć malownicza, jednak biegnie wąwozem i na znacznej części szlak pokrywa się z lokalną drogą. My zatrzymaliśmy się na nocleg nieco przed samą miejscowością, w miejscu gdzie szlak schodzi z drogi, aby podejść nieco go góry. Dzięki temu mieliśmy ciszę, spokój i wspaniałe widoki.

 

Kolejny dzień to wędrówka do Dharapani. Krajobrazy cały czas podobne. Jest ciepło, w zasadzie cały czas idziemy w podkoszulkach. Gorzej, że zaczyna padać, a w zasadzie lać. Dlatego rezygnujemy tego dnia z dalszego marszu i zostajemy tu na nocleg.

 

Dalej zaczyna się nieco większe podejscie. Z Dharapani (1860m. n.p.m.) idziemy do Chame (2670m. n.p.m.). Tutaj, też przed dalszym marszem powstrzymuje nas zła pogoda. Nie jesteśmy zadowoleni, zakładaliśmy, że uda się nieco szybciej pokonać ten odcinek. Na domiar złego zaczynamy spotykać ludzi wracających spod przełęczy. Podobno warunki atmosferyczne wyżej są fatalne, spadła masa śniegu i obecnie na da się przejść na drugą stronę. Cóż, co ma być to będzie. Mamy zapas czasu, ale wolelibyśmy wykorzystać go na coś innego niż oczekiwanie w jednym miejscu na poprawę pogody.

 

Kolejny dzień zapowiada się słoneczny. Jest dobrze. Dzisiaj nocujemy w Upper Pisang. Przeurocze miejsce, śpimy w hoteliku na samej samej górze, z tarasem widokowym. Przed nami obrazy jak malowane. Góry, góry, góry!

 

Tutaj możemy wybrać, schodzimy do wąwozu i idziemy dalej drogą czy wybieramy szlak. Oczywiście wybieramy szlak. Po krótkim marszu pokazuje nam się strome zbocze. Podejście nie nie jest łatwe. Idziemy ponad godzinę mozolnie cały czas pnąc się w górę. Robimy ok. 1000 metrów przewyższenia. Ale warto było. Widoki są powalające. Dalej szlak biegnie malowniczym zboczem, ale już w miarę po równym terenie. Dopiero pod koniec musimy znowu zejść do wąwozu. Dosłownie przed samym naszym celem czyli miejscowością Braga nachodzą czarne chmury i zaczyna się śnieżyca.

 

Od razu robi się zimno i widoczność spada do kilku metrów. Dobrze, że jesteśmy przygotowani na takie warunki. Jednak wolimy nie myśleć, jak by to wyglądało, gdyby śnieżyca przyszła kilka godzin wcześniej, na szlaku.

 

Po krótkim odpoczynku, postanawiamy podejść jeszcze ok. 30 minut do kolejnej miejscowości.

 

W Manangu, bo o nim mowa zatrzymujemy się na dwa dni. Jesteśmy teraz na wysokości ponad 3500m. n.p.m. i chcemy pozwolić naszym organizmom się zaaklimatyzować do wysokości.

 

Sprawdzamy w internecie różne prognozy pogody. Po przejrzeniu tak z 10 różnych i wyciągnięciu średniej wychodzi nam że przez najbliższe 3-4 dni pogoda będzie idealna, niebo ma być bezchmurne. I jak się później okazało tak właśnie było. Mamy jednak wiele szczęścia pod tym względem.

 

Sam Manang oferuje wszystko, co tylko można sobie zamarzyć. Są steki, europejskie piekarnie ze słodkimi bułeczkami. My rezygnujemy z tych luksusów i z dłuższej aklimatyzacji, czy trekkingów dookoła Manangu. Postanawiamy wykorzystać okazję pogodową i po jednym dniu ruszać w dalszą drogę.

 

Po dwóch dniach dochodzimy do Thorung Phedi. Po drodze nocowaliśmy jeszcze w Yah Kharka. Warunki mieszkaniowe całkiem dobre. Zawsze mamy pokój dwuosobowy, toalety są czyściutki, na życzenie można też dostać wiadro gorącej wody i pod prysznicem się nią umyć. Spodziewałem się bardziej warunków tybetańskich, czyli wieloosobowych brudnych pokoi, gdzie za prysznic robił jeden termos gorącej wody i miska na podłodze w pokoju. Że o toaletach nie wspomnę. A tu jak na góry naprawdę prawdziwe luksusy.

 

Nie mówiąc o jedzeniu i dostępności piwa w każdej restauracji:) Z tym, że z każdym metrem podejścia ceny także pną się w górę.

 

Wstajemy o godzinie 4.00 rano, aby o piątej wyjść na szlak w kierunku przełęczy Thorung La. Jest to jedna z najwyżej położonych przełęczy dostępna turystycznie. Około 6.00 zaczyna się rozjaśniać i ukazują się naszym oczom niezwykle malownicze krajobrazy. Mniej więcej o tej też godzinie docieramy do Base Campu, gdzie robimy krótką przerwę, przede wszystkim fotograficzną.

 

Kolejne godziny to marsz pod górę, aby w końcu stanąć w najwyższym puncie naszego trekkingu. Udało się! Teraz tylko jeszcze trzeba zejść. Droga w dół, jest monotonna i wyjątkowo się dłuży. Ale widoków z przełęczy już nikt nam nie zabierze :)

 

Nocujemy w Muktinath. Z tej strony przełęczy widzimy zupełnie inny świat. Inny klimat, jest cieplej i bardziej sucho. Jest cywilizacja. Wygodne hotele, z normalnymi łazienkami, z ciepłą wodą. Nie byliśmy na to przygotowani;)

 

Kolejna miejscowość na naszej trasie to Kagbeni. Jesteśmy teraz w osławionym Mustangu. Jest wyjątkowo.

 

Dalej niestety zaczyna się już niemal „normalna” droga. W każdym razie ruch jest spory, a że jest sucho to pył lata wszędzie. Jako, że w takich warunkach wędrówka to średnia przyjemność skracamy ją sobie w autobusie. Wyjątek robimy w Marpha i Tukuche, aby zwiedzić te miejscowości. Zachowała się tutaj tradycyjna zabudowa, a więc warto. W Larjung robimy jeszcze pół dniowy trekking po okolicznych górach i ostatecznie dojeżdżamy do Tatopani.

 

Wieczorem relaks w gorących źródłach, ale kolejnego dnia nie ma zmiłuj się. Mamy jeszcze dużo czasu więc postanawiamy ruszyć na kolejny szlak.

 

Kazimierz Pawłowski
http://www.pawlowski.cc

 

Wyprawa dookoła Annapurny:
http://www.gaudeamus.com.pl/wyprawy/himalaje_annapurna_trekking/

 

Mówią o nas

  • Chciałbym wyrazić swoją opinię na temat kursu na wychowawcę kolonijnego. Mianowicie, jestem mile zaskoczony i nie spodziewałem się tak rozrywkowej formy zajęć. Zajęcia były przygotowane profesjonalnie, a wykładowcy byli świetnie...Szymon Dziedziak Kurs Rzeszów
  • Jestem bardzo zadowolony z przeprowadzonego kursu. Podobał mi się plan prowadzonych zajęć nie tylko teoretycznych ale i praktycznych. Podczas zabaw czułam się jak na jednej wielkiej kolonii. Atmosfera między uczestnikami sprzyjała...Damian Ortman

Nasze atuty

  • Ponad600

    Zorganizowanych wyjazdów i 6 000 szkoleń

  • 20 latna rynku

    Podróżujemy z Wami nieprzerwanie od 2003 roku

  • Gwarancja jakości

    Podróżujesz z pasją już od pierwszego dnia

  • 20

    20 wyspecjalizowanych przewodników