Z plecakiem przez Azję - część 3

Data publikacji: Poniedziałek, 5 lipiec 2010

Zwiedzanie Bangkoku zaczelismy zaraz po znalezieniu taniego hostelu na znanym wszystkim backpackerom Khao San Road.
 Od samego poczatku rzucili sie na nas tuk-tukarze opowiadajac setki historyjek: 1) Palac Krolewski jest zamkniety bo dzisiaj przesiaduje tam krol, 2) Palac Krolewski jest zamkniety bo jest jakies wazne swieto buddyjskie w Tajlandii (na pytanie jakie to swieto juz nie wiedzial co odpowiedziec:D), 3) Przewozka za darmo, albo za 20 bahtow (okolo 2 zlotych) po calym miescie >> oznacza to jezdzenie od jednego krawca do drugiego, po sklepach jubilerskich i biurach podrozy z "mega-promocjami" >> wyjasnienie jest takie, ze kierowca tuk-tuka dostanie talon na benzyne i jedzenie jesli turysta wejdzie do sklepu. Takich historii mozna uslyszec miliony, kazdy tuk-tukarz ma wlasna, nie wierzcie w zadna. My zrobilismy podobnie, najzwyczajniej "olalismy" ich. Postanowilismy zwiedzac na wlasna reke.
Na pierwszy ogien poszedl wielki stojacy Budda. Potem Golden Mountain, na koniec Palac Krolewski (przydatne info > Palac jest otwarty codziennie do 15:30, cena 350 bahtow) i przepiekna swiatynia Wat Pho z poteznym zlotym Lezacym Budda. Tu musze zaznaczyc, ze Wat Pho ma w sobie jakis szczegolny urok. Czlowiek siedzac obok tego posagu, czuje dziwny spokoj, ukojenie i zarazem radosc, niedowierzanie. Patrzy jak zauroczony i oderwac wzroku nie moze.
Nastepnego dnia rano Anja po roku podrozy dookola swiata, wracala przez HongKong do domu.

Reszte dni spedzilem na spokojnym ogladaniu innych ciekawostek tego wielkiego miasta, oraz na jedniodniowym wypadzie do dawnej stolicy Tajlandii>Ayuthayi. Wypad nie nalezal do szczegolnie udanych > caly dzien na rowerze w tropikalnym deszczu bez kurtki przeciwdeszczowej:) Dodatkowo w Bangkoku poznalem nowego towarzysza podrozy> Hinesha, Brytyjczyka, polkrwi Hindusa, ktory dopiero przylecial z Indii (spedzil tam okolo 4 miesiecy). Razem postanowilismy sie udac na znana na calym swiecie impreze > Full Moon Party na Ko Pha Ngan. Lee z Krabi mial juz dla nas tani nocleg.

Moge smialo powiedziec, ze wyspa jest przepiekna, ale dopiero jak sie wynajmie skuter i pojezdzi do miejsc nieuczeszczanych przez turystow. Mysmy tak zrobili, zabralismy ze soba nowopoznane kolezanki z Chile > Macarene i Francisce. Jezdzilismy caly dzien w poszukiwaniu wodospadow, zamiast nich znajdowalismy inne przeurocze miejsca. Nawet pomoglismy ofiarom malego skuterowego wypadku (na Ko Pha Ngan to czeste).
Sama impreza > oslawione Full Moon Party nie zachwyca juz tak bardzo. Pisze sie, ze w kazdym barze na plazy jest inna muzyka i tak dalej. Niestety nie jest to prawda. Wszedzie to samo, ciezkie do strawienia techno. Poza tym tlok, na jednej plazy bylo okolo 20 tysiecy ludzi. Polecam bardziej polskie klubowe imprezy:D

Poniewaz nowe kolezanki z Chile bardzo przypadly do gustu mnie i Hineshowi, postanowilismy z nimi sie udac na wyspe Ko Tao (slynna z licznych centrow nurkowych, lezy obok Ko Pha Ngan). Jednakze ceny nas odstraszyly i po dwoch dniach (jeden dzien na skuterze, zrobilismy dwie male rysy > nie chcecie wiedziec ile musielismy za to zaplacic, pomimo wielkich klotni) ucieklismy do Bangkoku. Pokazalismy dziewczynom najwazniejsze zabytki Bangkoku, sami z Hineshem rozejrzelismy sie za dalsza podroza. Po rozmowie z Chilijkami wyszlo, ze bedziemy razem podrozowac okolo miesiaca > Chiang Mai, Laos, Kambodza:)

Pierwszego lipca zakupilem 4 bilety do Chiang Mai (najtaniej autobusem, pociag jest drozsza wersja). Po licznych nieudanych probach negocjacji Hinesha, ja udalem sie do biura i z ceny 450 bahtow za bilet wytargowalem 300 bahtow od osoby, plus dodatkowo zalatwilem bardzo tani nocleg w przyzwoitym hostelu w Chiang Mai >> doswiadczenie targowania sie zdobyte w krajach muzulmanskich daje rezultaty:)

W ten sposob 2 lipca wyladowalismy w Chiang Mai. Hostel okazal sie lepszy niz myslelismy. Za 17 zloty mielismy pokoj z wlasna lazienka, klimatyzacja (zamiast standardowego wiatraczka) i wlasna skrytka na jakies wartosciowe rzeczy. Pozniej ruszylismy na miasto, przeskakujac z jednego biura podrozy do drugiego w poszukiwaniu najlepszej opcji na treking. Wszedzie spotykalismy ceny okolo 1200 bahtow za 3 dni trekingu, z niepelnym wyzywieniem i kiepskim programem. W koncu jedna udalo nam sie znalezc to czego szukalismy. Cena startowa 1100 bahtow. Po 20 minutach negocjacji stanelo na cenie 900 bahtow > w cenie transport, pelne wyzywienie, przewodnik, dwa noclegi, dwa rodzaje raftingu, wizyta w wiosce plemienia Lahu i kilka innych atrakcji. Szczegoly trekingu opisze w nastepnym wpisie:

Mówią o nas

  • Kurs przeprowadzony znakomicie. Program ujmujący wszystko co najważniejsze, same zajęcia prowadzone naprawdę rewelacyjnie. Nie było możliwości uczestnicząc w tym kursie nie nauczyć sie chociaż odrobinę.Kurs w Gaudeamus naprawdę godny...Joanna Popek Kurs Łódź
  • Szkolenie odbyło się w bardzo przyjaznej atmosferze. Zajęcia prowadzone były z dużym zaangażowaniem wykładowcy. Tematyka zajęć przekazywana była w przystępny sposób. W przypadku tego szkolenia zostałam mile zaskoczona zasobem wiedzy...OPINIA GMINNEGO OŚRODKA KULTURALNEGO W JERZMANOWICACH

Nasze atuty

  • Ponad600

    Zorganizowanych wyjazdów i 6 000 szkoleń

  • 20 latna rynku

    Podróżujemy z Wami nieprzerwanie od 2003 roku

  • Gwarancja jakości

    Podróżujesz z pasją już od pierwszego dnia

  • 20

    20 wyspecjalizowanych przewodników