Sporty Ekstremalne - Słowenia ' 2011. Relacja Kazika Pawłowskiego z imprezy w Alpach Julijskich

Data publikacji: Poniedziałek, 8 sierpień 2011

Silna grupa spragniona dużej dawki adrenaliny wyruszyła z Krakowa do Słowenii na ekstremalną przygodę.

W tym roku po raz pierwszy, ale na pewno nie ostatni zorganizowaliśmy w Gaudeamusie ekstremalny weekend.
Czyli niezwykłą przygodę dla wszystkich, których roznosi w domu energia i marzą o czymś więcej niż zwykły wyjazd.

Trzy dziewczyny, dwóch facetów, nasz kierowca - Bodzio, oraz piszący te słowa pilot Gaudeamusowy czyli Kazik. Ruszamy ku niezwykłej
przygodzie. 800 kilometrów szybko przebiegło. Pod wieczór dojeżdżamy do naszego apartamentu w Centrum Sportów Ekstremalnych. Wieczorna
integracja, wspólna kolacja i kładziemy się spać aby nabrać sił przed tym co nas czeka rano.

A rano zaczyna się nasza przygoda. Pierwszy - na rozgrzewkę - rafting. Woda jest lodowata, ale w grubych piankach zimno nie straszne. Po
krótkim przeszkoleniu szybko wskakujemy na ponton i płyniemy. Rzeka jest niezwykle malownicza, jej pierwszy odcinek jest dosyć prosty więc
jest czas aby oswoić się z manewrowaniem, zgrać i podziwiać krajobrazy. Druga część to już bardziej ekstremalna przygoda, trzeba
się namęczyć aby ponton nie wpadł na skały i płynął tak jak chcemy. Spoceni na koniec wskakujemy do wody aby się ochłodzić.

Powrót do bazy, krótki odpoczynek na obiad i dalsza część naszej przygody, Teraz jedziemy na Canyoning. Zaczynamy od 40 minutowej
wspinaczki pod górę wzdłuż niewielkiego górskiego strumienia. A nie jest to takie proste kiedy jest się ubranym w grubą piankę. Trudy
wynagradza droga powrotna. Tym razem samym korytem naszego strumienia. Skaczemy i zsuwamy się w dół wodospadami. Głową w dół, lub nogami. Na
plecach bądź na brzuchu. Adrenalina skacze coraz wyżej. Aż docieramy do punktu kulminacyjnego. 11 metrowy wodospad. Nasz przewodnik mówi iż
teraz spuści nas na dół na linie.

Obwiązuje pierwszą osobę liną pod klatką piersiową, wystawia ponad krawędź wodospadu, powoli przesuwa w dół pół metra... i luzuje linę!
Krzyk.. plusk... I szczęśliwy uniesiony palec w geście OK. Reszta na górze przerażona tym co zobaczyła karnie ustawia się w kolejce do
skoku. Tak to było niesamowite. Tu się czuje, że człowiek naprawdę żyje i korzysta z życia ile tylko można!

A wieczorem zasłużony grill, nad którym czuwał nasz wspaniały kierowca. Oraz obowiązkowa integracja przy ulubionych napojach. A
przede wszystkim rozmowy o tym co nas spotkało i co jeszcze czeka w kolejne dni.

Bowiem kolejne dni obfitują w kolejne atrakcje. Rano ruszamy na hydrospeed. Leżąc na pewnego rodzaju wyprofilowanej desce spływamy
górską rzeką. A początkowo manewrowanie nie jest takie łatwe, więc co chwila ktoś wpada na przeszkodę lub obraza się na plecy. Sporą pomocą
są tu płetwy, dzięki którym można przyśpieszyć oraz zyskać na manewrowości. Gdy rzeka przyśpiesza zaczyna się dopiero frajda.

Ale tutaj już przesiadamy się na kajaki górskie. Te sprawiły wszystkim najwięcej problemów. Są bowiem niezwykle chybotliwe i wywrotne. Wiec
dosłownie co zakręt kolejna osoba ląduje głową w dół. Pod wodą. Dla niektórych jest to zdecydowanie za dużo, ale każdy pragnie walczyć ze
sobą i swoimi słabościami. Dzielnie docieramy do końca i naszej bazy. Teraz na ustach wszystkich tylko jeden temat - jutrzejszy skok na
bungee z mostu.

Następnego dnia rano po niewielkim (przezornie) śniadaniu jedziemy do oddalonego od naszej bazy o około 80 kilometrów mostu. Cisza i
skupienie. Wpisujemy się na listę. Założenie liny. Krok do przodu.
Bungeeeeeeeeeee !!!!

Ten weekend wszyscy będą dłuuuuuuugo wspominać. Takich przygód nie da się zapomnieć do końca życia. Zmęczeni, ale zadowoleni, w świetnych
humorach, bogatsi o nowe doświadczenia wracamy do Polski.

Mówią o nas

  • Raz jeszcze dziekuję za mile spędzony czas. Kurs bardzo mi się podobał. Najcenniejsze dla mnie były uwagi praktyczne oparte na doświadczeniu prowadzącego. Dziękuję za nie oraz za wiedzę teoretyczną, którą mogłam dzięki niemu...M. Atlińska
  • Drugi raz korzystałam z usług Państwa Biura i muszę przyznać że kolejny raz się nie zawiodłam. Kazimierz, nasz pilot, którego serdecznie pozdrawiam jest osobą bardzo cierpliwą, wyrozumiałą i kompetentną. Grupa była mała (tylko 4...Aga

Nasze atuty

  • Ponad600

    Zorganizowanych wyjazdów i 6 000 szkoleń

  • 20 latna rynku

    Podróżujemy z Wami nieprzerwanie od 2003 roku

  • Gwarancja jakości

    Podróżujesz z pasją już od pierwszego dnia

  • 20

    20 wyspecjalizowanych przewodników