Na chwile zapomnielismy o niewygodach, duzej wysokosci, zimnie, braku cieplej wody... Biala przestrzen wyniosla nas wysoko w gore marzeniami. Tysiacletnie kaktusy San Pedro lasily sie do nas jak maskotki.. Ale grupo Jarek nie zagrzewa miejsca i rusza przed siebie. Nocleg na skraju Salaru w hotelu z soli to bylo to co tygrysy lubia najbardziej.
Podroz przez bezdroza poznaczone wulkanami i kolorowymi jeziorami, pelnymi flamingow. Niebo, ale NIEBO tak blekitne w kontrascie z czerwienia skal. Noca to niebo wali sie na glowe ciezarem gwiazd i klebiacej sie drogi mlecznej. WOW!
Tak dotarlismy do Laguna Colorada gdzie nocleg na wys. 4200mnpm, przy temperaturze -10st.C podniosl poziom adrenaliny do maksimum. Dzisiejszy dzien zaczelismy pieknie z fumarolami Sol de Manana by wreszcie popluskac sie we wspanialej wodzie goracych zrodel.
Jeszcze Laguna Verde, wulkan Licancabur, granica Chile i juz tu pisze z San Pedro de Atacama, najsuchszego i najbardziej odlotowego miejsca na Ziemi!
Jutro znowu wczesna pobudka. Wyruszamy do najwspanialszych gejzerow El Tatio, ktore wybuchaja o swicie..
cdn
Zamieszczam zalegle fotki a nowe pozniej bo ide jesc..